Wycieczka szkolna Beskid Śląski
Moja siostra kilka dni temu wróciła z wycieczki szkolnej, która odbywała się w Beskidzie Śląskim i Żywieckim. Trochę jej zazdroszczę, że tak często jeździ na różne wycieczki, bo ja też bym chciała coś pozwiedzać albo nauczyć się czegoś nowego. Niestety jestem jeszcze za mała na takie długie wycieczki, ale czasem jeżdżę gdzieś z rodzicami i wtedy też dużo się uczę. W sumie lubię kiedy ona jeździ na wycieczki, bo zawsze coś mi przywozi. Tym razem przywiozła mi kilka widokówek, czapkę góralską i kolczyki koronkowe, wykonane w Koniakowie. Moja siostra dokładnie mi opowiedziała co zwiedzała na tej wycieczce. Mówiła, że była to bardzo udana wycieczka, bo wszystko było świetnie zorganizowane.
Po powrocie z wycieczki moja siostra opowiedziała mi co się później działo. Opowiadała mi o podróży, że w sumie była przyjemna. Na początku Pani pilot coś opowiadała, a później włączyła im film. Kiedy dojechali na miejsce od razu zaczęli zwiedzać. Pierwszą miejscowością była Istebna, a tam Chata Kawuloka, w której jakiś super Pan opowiadał im jak się dawniej żyło na tamtejszych terenach. Podobno siedzieli w jakiejś starej chacie, gdzie kiedyś ktoś mieszkał i był to jeden pokój w którym był piec, stół i jeszcze cała rodzina tam spała. Kiedyś wszyscy mieli bardzo dużo dzieci. Widzieli tam także instrumenty, które zostały wykonane z drewna lub ze zwierząt.
Zwiedzanie Koniakowa
Kolejnym punktem ich wycieczki był Koniaków, a tam byli w Muzeum Koronek. Podziwiali tam piękne koniakowskie koronki, które zostały wykonane przez miejscowe. W Koniakowie też została wykonana największa koronka na świecie, ma ona aż 5 metrów średnicy, waży 5 kilo, składa się z 8 tysięcy elementów i 50 kilometrów nici. W Koniakowie wykonywano także koronki na specjalne zamówienie, na przykład dla królowej belgijskiej Elżbiety czy dla papieża. Najsłynniejszą koronczarką była Maria Gwarek, która zmarła kiedy wykonywała koronkę z nici chirurgicznej na zamówienie królowej angielskiej Elżbiety II. To muzeum było ostatnim miejscem które moja siostra zwiedzała pierwszego dnia wycieczki, bo później pojechali do ośrodka, zakwaterowali się, zjedli obiadokolację i poszli spać.
Wyjście w góry
Kolejny dzień wycieczki rozpoczęli śniadaniem, a później poszli w góry. Moja siostra oczywiście nie wie gdzie byli, wie tylko, że długo tam szli i byli bardzo zmęczeni. Mówiła, że w sumie to byli gdzieś daleko i wysoko, ale mogli podziwiać piękne widoki. Kiedy wrócili do ośrodka zjedli obiadokolację i poszli spać.
Wizyta w Wiśle
Trzeci dzień wycieczki podobno był na prawdę super. Pojechali do Wisły, która jest bardzo piękna i tam byli w Muzeum Beskidzkim, które zwiedzali z przewodnikiem, mogli oglądać m.in. stroje góralskie. Również mieszkanie, w którym się kiedyś mieszkało na tamtych terenach. W muzeum byli także w klasie, która przedstawiała warunki w jakich uczyły się dzieci kiedyś. Mogli spróbować pisać piórem, które zanurzało się w atramencie. Dowiedzieli się także czego się kiedyś uczono i że kiedyś było dużo więcej dzieci niż teraz i trzeba było siedzieć na podłodze, żeby uczestniczyć w lekcji. Kolejnym i już ostatnim punktem ich wycieczki była skocznia im. Adama Małysza. Na którą wyjechali i zjechali wyciągiem krzesełkowym. Później pojechali do Wrocławia, trochę żałowali, że byli tak krótko w Wiśle. Bo tam im się podobało najbardziej, ale cieszyli się, że już wracają do domu.
Powrót bardzo im się dłużył, ponieważ wszyscy bardzo chcieli się zobaczyć z rodzicami. Moja siostra powiedziała, że ośrodek był wygodny i było na prawdę dobre jedzenie. Cieszy się, że pojechała na ta wycieczkę, bo bardzo dużo się nauczyła.